Dziesięć największych katastrof lotniczych


10 największych katastrof lotniczych


Mam wrażenie, że po wypadku lecącego z Rio de Janeiro do Paryża, należącego do Air France airbusa A330, dziennikarze całego świata prześcigają się w raportowaniu, każdej, najmniejszej nawet awarii samolotu wyprodukowanego przez europejski koncern. Wiadomo, trzeba kuć żelazo póki gorące i sprzedawać, póki można, historyjki bez znaczenia.
W ciągu tych dwóch tygodniu, jakie już minęły od tragedii lotu AF 447, dowiedzieć sie można było z prasy o „pożarze w kokpicie australijskigo airbusa”, o „awarii silnika airbusa na Teneryfie”, czy „airbusie który wrócił do Madrytu z powodu awarii systemu nawigacyjnego”, czy nawet o „czarnej serii airbusów”. Tytuły brzmiały dramatycznie, choć w dalszej części tekstu można było zawsze przeczytać, że samolot bez problemu wylądował i nikomu się nic nie stało.
Dlaczego o tym piszę? Bo warto pamiętać, że samoloty to – mimo wszystko - mechaniczne urządzenia, które siłą rzeczy, od czasu do czasu się psują. I dotyczy to zarówno airbusów, jak i boeingów, embraerów, saabów, czy bombardierów. Na szczęście samoloty są tak zaprojektowane, a piloci tak wyszkoleni, że pojedyńcza awaria, nawet tak ważnego urządzenia jak silnik, zazwyczaj nie prowadzi do tragedii.
Awarie samolotów, takie jak te wymienione w tytułach z ostatnich tygodni, to w lotnictwie codzienność. Wypadki to jednak rzadkość. To, że jakiś samolot wraca na lotnisko, z którego przed chwilą wystartował zdarza się na świecie codziennie dziesiątki razy. To, że naraz media o tym piszą, wynika tylko z tego, że mieliśmy dużą, dość tajemniczą katastrofę i temat „wadliwych airbusów” się świetnie sprzedaje. Sensacja goni sensację. Nikt już teraz nie pamięta, ale gdy niedawno rozbił się boeing pod Amsterdamem (z powodu wadliwie działającego wysokościomierza), dziennikarze też serwowali w kolejnych dniach liczne newsy o awariach na pokładzie samolotów amerykańskiej produkcji.
A teraz, aby rozmyć trochę fałszywe wrażenie jakie moga niektórzy mieć, że niby wypadki mają tylko airbusy, albo że samoloty rozbijają się głównie z powodów technicznych, małe przpomnienie – lista 10. najbardziej tragicznych w skutkach cywilnych wypadków lotniczych:

  1. Zderzenia dwóch boeingów B747 na lotnisku w Teneryfie. 27 marzec 1977 r. –583 zabitych.
    Dwa Jumbo Jety, jeden należący do KLM, drugi do Pan Am, zderzyły się we mgle na pasie startowym. Na skutek błędnej interpretacji polecenia kontrolerów holenderski samolot rozpoczął start w chwili gdy po pasie kołował jeszcze B747 Pan Amu. Zginęły wszystkie 248 osoby jakie były na pokładzie samolotu KLM i 335 osób z 396 jakie były w maszynie Pan Am.
  2. Karastrofa lotu B747 należącego do Japan Airlines. 20 sierpień 1985 r. – 520 ofiar.
    Lot JA 8119 wystartował z lotniska w Tokyo w kierunku Osaki. Po 12 minutach lotu pękła przegroda oddzielająca kabinę pasażerów, od tylniej nieuszczelnionej części kadłuba. Doszło do wybuchowej dekompresji, w trakcie której samolot stracił tylni statecznik. Uszkodzony został także system hydrauliczny co doprowadziło do stopniowej utraty kontroli pilotów nad maszyną. Mimo wszystko próbowali oni kontrolować opadanie samolotu regulując moc silników i udało im się utrzymać samolot w powietrzu przez kolejne 33 minuty. W końcu jednak maszyna rozbiła się na stokach góry Osutaka. Zginęło 520 z 524 osób znajdujących się na pokładzie. Śledztwo wykazało, że powodem tragedii była źle wykonana naprawa przegrody. Odpowiedzialny za tą naprawę szef techniczny Japan Airlines po opublikowaniu wyników śledztwa popełnił samobójstwo.
  3. Powietrzna kolizja w okolicach Delhi, Indie. 12 listopad 1996 – 349 ofiar.
    Startujący z Delhi i należący do Saudi Arabian Airlines liniowy boeing B747 zderzył się w locie z podchodzącym do lądowania na tym samym lotnisku charterowym Iliuszynem Ił-76 należącym do Air Kazakstan. Zginęły wszystkie 302. osoby znajdujące się na pokładzie saudyjskiego samolotu i wszystkie 37. osób z maszyny z Kazachstanu. Śledztwo wykazało, że piloci Iliuszyna, prawdopodobnie na skutek kiepskiej znajomości angielskiego, źle wykonali polecenia kontrolerów lotu i zbyt szybko obniżyli swą wysokość.
  4. Katastrofa należącego do Turkish Airlines DC-10, w Ermenonville pod Paryżem. 3 marzec 1974 – 346 ofiar.
    Należący do tureckich linii DC-10 pokonywał trasę Istambuł – Paryż – Londyn. W kilkanaście minut po starcie z paryskiego lotniska Orly, kontrolerzy lotu, podczas próby komunikacji z tureckimi pilotami usłyszeli tylko niezidentyfikowane krzyki. Chwilę później samolot znikł z ekranów radarów. Samolt rozbił się w lesie nieopodl Ermenonville, pod Paryżem. Maszyna roztrzaskana była na tak drobne kawałki, że początkowo wydawało się niemal pewnie iż doszło do zamachu terrorystycznego i eksplozji w trakcie lotu. Niemniej kilkanaście godzin później francuska policja wezwana została przez pewnego rolnika, który na swoim polu odnalazł drzwi do samolotu oraz rząd 6 samolotowych foteli z ciałami martwych pasażerów. Wszystko to w odległości ponad 15 kilometrów od miejsca katastrofy. Co się okazało? W DC-10 odpadły drzwi do znajdującego się pod pokładem pasażerów luku towarowego. Automatyczne obniżenie się w nim ciśnienia spowodowało częściowe zassanie znajdujące sie powyżej kabiny pasażerskiej i równoczesne przerwanie znajdujących się w jej podłodze kabli umożliwiających pilotom kontrolę usterzenia, oraz pracy silnika umieszczonego na ogonie. Samolot stał się zupełnie niesterowny i z zaczął pikować w dół. Z zapisu czarnej skrzynki wynikało, że w chwili uderzenia w ziemię maszyna poruszała się z prędkością blisko 800 km/h. Z 346 ludzi na pokładzie, tylko 40. można było wizualnie zidentyfikować. Wśród ofiar znalazła się m.in. wracająca z meczu w Paryżu, angielska ekipa rugby. Śledztwo wykazało, że powodem wypadku był błąd konstrukcyjny – źle zaprojektowane rygle drzwi do luku towarowego. Z dokładnie tego samego powodu rozbił się dwa lata wcześniej DC-10 należący do American Airlines.
  5. Zamach na należący do Indian Airlines B747 . 23 czerwiec 1985 – 329 ofiar.
    Pokonujący trasę Toronto – Montreal – Londyn – Delhi – Bombaj boeing B747 wybuchł nad Oceanem Atlantyckim, kilka chwil po wejściu w irlandzką przestrzeń powietrzną. Sekcja zwłok ofiar wykazała, że kilkanaście osób przeżyło wybuch i upadek z wysokości ponad 9000 metrów. Jednak nikt z nich nie przeżył więcej niż kilka minut w lodowatych wodach oceanu. Katastrofę spowodowała bomba przemycona na pokład samolotu przez terrorystów sikhijskich.
  6. Pożar lockheeda TriStar należącego do Saudi Arabian Airlines. 19 sierpień 1980 – 301 ofiar.
    Lockheed L-1011-200 TriStar pokonywał trasę Karaczi – Rijad – Dżudda. W kilka minut po starcie z lotniska w Rijadzie na pokładzie samolotu pojawił się dym. Piloci przez kilka minut próbowali ustalić procedurę obowiązującą w takich okolicznościach i dopiero gdy w kabinie pojawił się ogień postanowili zawrócić na lotnisko, z którego wystartowali. Samolot bez większych problemów wylądował w Rijadzie, ale piloci nie tylko nie zarządzili ewakuacji, ale przez blisko 3 minuty nie wyłączali silników, uniemożliwiając wozom strażackim rozpoczęcie akcji gaśniczej. Gdy w końcu silniki zgasły i rozpoczęto gaszenie, ogień który wybuchł w znajdującej się pod kabiną pasażerską ładowni przeżarł jej podłogę i część pasażerska zapadła się w serce pożaru. Nie uratowano nikogo, wszyscy spłoneli. Powodu pożaru nigdy się nie udało wyjaśnić, powypadkowy raport napiętnił jednak poważne braki w szkoleniu saudyjskiej załogi, oraz użycie łatwopalnych izolantów przez Lockheeda.
  7. Zastrzelenia irańskiego airbusa A300 nad cieśniną Ormuz. 3 lipiec 1988 – 290 ofiar.
    Należący do Iran Air airbus A300 leciał z Bandar Abbas do Dubaju. Na tej niespełna 50 kilometrowej trasie wiodącej nad cieśniną Ormuz samoloty pasażerskie latają na wyjątkowo niskim, nieprzekraczającym 4300 metrów pułapie. Załoga amerykańskiego krążownika USS Vincennes wzięła znajdującego się w odległości 20 kilometrów od nich airbusa, za należący do Iranu myśliwiec F-14. I po kilku nieudanych próbach radiowego połączenia się (na wojskowych częstotliwościach) z lecącym w kierunku ich jednostki samotem, wystrzeliła do niego dwa pociski rakietowe. Oba trafiły w cel.
  8. Katastrofa DC-10 na lotnisku w Chicago. 25 maj 1979 – 273 ofiary.
    Należący do American Airlines DC-10 startował z lotniska O’Hare w Chicago do rozkładowego lotu do Los Angeles. W momencie gdy maszyna odrywała się już od ziemi znajdujący się na lewym skrzydle silnik odpadł i uszkodził samo skrzdło. Piloci nie mogący już przerwać procedury startu próbowali poderwać samolot i zawrócić na lotnisko, co – teoretycznie – było możliwe. Jednak silnik odpadając uszkodził systemy hydrauliczne i sterowność DC-10 była znacznie ograniczona. Co więcej brakujący silnik był też generatorem prądu dla wielu pokładowych instrumentów, które nagle przestały działać. Po 31 sekundach lotu samolot rozbił się w odległości niespełna 1,5 kilometra od krawędzi pasa startowego. Wypełniona paliwem maszyna zamieniła się w kulę ognia. Zginęły wszystkie 271 osoby na pokładzie, oraz 2 osoby na ziemi.
  9. Zamach bombowy nad Lockerbie. 21 grudzień 1988 – 270 ofiar.
    Należący do Pan Am boeing B747 leciał z Londynu do Nowego Jorku. 35 minut po starcie z Londynu, gdy samolot znajdował się już nad Szkocją, znikł on z ekranów radarów kontroli lotów. A dokładniej - punkcik na monitorze odpowiadający pozycji samolotu, podzielił się wpierw na cztery części, po czym – wszystkie cztery – znikły z ekranu. Maszyna została rozerwana przez wybuch bomby znajdującej się w luku bagażowym. Części samolotu, ciała i fragmenty ciał 259 osób znajdujących się pokładzie spadły na niewielkie szkockie miasteczko Lockerbie, zabijając tam kolejne 11 osób. Śledztwo doprowadziło do oskarżenia i skazania agenta libijskiego wywiadu, który miał umieścić zegarową bombę w bagażu podróżującym bez pasażera z Malty, przez Frankfurt i Londyn, do Nowego Jorku. I choć Libia oficjalnie wzięła na siebie odpowiedzialność za tą tragedię, oraz wypłaciła rodzinom ofiar odszkodowania, wciąż wiele wątków związanych z tym zamachem jest niewyjaśnionych.
  10. Zestrzelenie nad Sachalinem należącego do Korean Air boeinga B747. 1 wrzesień 1983 – 269 ofiar. Koreański B747 leciał z Nowego Jorku, przez Anchorage na Alasce, do Seulu. Na skutek błędu nawigacyjnego zboczył z tradycyjnej trasy i, w okolicach Kamczatki, wleciał w zastrzeżoną przestrzeń powietrzną ZSRR, stawiąjąc tym w stan alertu radzieckie wojska w regionie. Zanim jednak wystartowały pierwsze ichnie samoloty, koreański boeing wleciał ponownie w międzynarodową przestrzeń powietrzną. Zmierzał jednak w kierunku Sachalina. Gdy znalazł się nad tą wyspą radzieccy lotnicy dostali rozkaz zestrzelenia go, zrobili to w sekundzie w której B747 po raz kolejny opuszczał radziecką przestrzeń. Samolot Korean Air trafiony został dwukrotnie w ogon. Nastąpiło rozhermetyzowanie się kabiny, a piloci częściowo utracili kontrolę nad samolotem. Mimo to udało im się utrzymać w powietrzu przez ponad 5 minut i nawet zameldować przez radio kłopoty. Po tym czasie jednak samolot wpadł w lot spiralny i po 2,5 minutach takiego opadania rozbił się w Morzu Japońskim, nieopodal wyspy Monerona. Radzieccy oficjele nie przznali się od razu do zestrzelenia samolotu. Początkowo brali nawet udział w międzynarodowych wysiłkach mających na celu odnalezienie zaginionego samolotu. Dopiero 6 września zakomunikowali, że zestrzelili samolot, który celowo zboczył z trasy aby odbyć szpiegowską misję. Oskarżali wręcz Waszyngton o przygotowanie i kierowanie tą „prowokacyjną akcją”. W dziewięć dni po katastrofie na japońskich wybrzeżach Hokkaido zaczęły się pojawiać drobne fragmenty samolotu, oraz części ciał. Były one jednak tak mało, że nie udało się nikogo zidentyfikować. W 1992 roku, prezydent Jelcyn odtajnił archiwa dotyczące tego wydarzenia. Okazało się, że radzieckie służby znały bardzo precyzyjnie miejsce w którym wpadł do morza samolot i robili wszystko aby uczestniczące także w poszukiwaniach jednostki japońskie i amerykańskie trzymać jak najdalej od tego miejsca. W efekcie, w 50 dni po wypadku, radzieccy nurkowie, w wielkiej tajemnicy, wyłowili obie czarne skrzynki boeinga. Ich zapisy zostały przekazane przez Rosję szefowi Międznarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) w listopadzie 1992 roku. Wynika z nich jednoznacznie, że boeing nie wykonywał żadnej tajnej misji, ani jego lot nie był celową prowokacją: piloci po prostu popełnili błędy nawigacyjne.

Jeśli komuś ten ranking nie wystarcza i nadal zastanawia się czy boeingi są bezpieczniejsze od airbusów, lub vice-versa, to proponuję jeszcze jedną statystykę: Jakie były główne powody 2147 wypadków lotniczych zarejestrowanych i zbadanych, między 1950 a 2004 rokiem?

  • 37 proc. to wynik błędów pilotów
  • 33 proc. nie miało jednej głównej przyczyny
  • 13 proc. to awaria samolotu
  • 7 proc. to czynniki meteorologiczne
  • 5 proc. to sabotaż i podobne (bomby, porwania, zestrzelenia, etc.)
  • 4 proc. to tzw. inny błąd ludzki (błąd kontrolera, złe załadowanie, zanieczyszczone paliwo, złe przygotowanie maszyny do lotu, etc.)
  • 1. proc. to inne powody.

Brak komentarzy: